Sielsko – wiejsko…

Pod koniec lutego po długim odpoczynku wyruszyliśmy w drogę naszym vanem. Trasę zaczęliśmy od Nowej Anglii, części Nowej Południowej Walii, która położona jest w głębi lądu 200 km od wybrzeża. Poniekąd nie mieliśmy wyboru i musieliśmy tamtędy jechać, gdyż w momencie naszego wyjazdu w Australii z powodu anomalii pogodowych, w kilku miejscach w tym stanie były powodzie i na południu zalana była autostrada więc natura wybrała za nas.

57Zaczął się kolejny etap w naszych wojaży. Australia jest idealnym krajem do podróżowania samochodem, ale o tym jeszcze będzie w osobnym wpisie. Dobrze wypoczęci, podkarmieni, lekko rozleniwieni, byliśmy gotowi na road trip. Pierwsze dni były lekko niezręczne, trzeba było się wprowadzić do Rosy (naszego vana), porozkładać rzeczy tak żeby wszystko było pod ręką i zobaczyć jak nam będzie pasowało życie w domu na kółkach.

Nowa Anglia jak sama nazwa wskazuje okazała się bardzo europejska i kilka razy zastanawialiśmy się czy my na pewno jesteśmy jeszcze w Australii. Stereotypowo kraina kangurów kojarzyła się  nam ze słońcem, plażami, surfermi, opalonymi ciałkami i rozłożystymi parterowymi domkami z pięknymi widokami. Kolejne skojarzenie to outback czyli wielkie puste przestrzenie gdzie nie ma na czym oka zawiesic. Tymczasem jadąc przez wspomnianą wcześniej część stanu widoki były sielsko – wiejskie, zielone pola i pastwiska po horyzont, pasące się krowy, małe kościółki i zadbane miasteczka.

34na214Historyczne budynki rodem z Anglii i Szkocji.

8910Miły prowincjonalny klimacik. Z ciekawostek przejeżdżaliśmy przez Tamworth krajową stolicę muzyki country co dało się od razu zauważyć po repertuarze w radio i ogromnej złotej gitarze ulokowanej po środku miasta. Znacznie bardziej interesujące było Scone znane z hodowli koni, na ogromnym obszarze wszędzie były stadniny i piękne rumaki.

166Po drodze mijaliśmy winnice w dolinie Hunter, jednak ze względu na pogarszającą się pogodę nie zwiedzaliśmy rzadnych piwniczek. Znaleźliśmy za to oliwkowy gaj, gdzie zaopatrzyliśmy się w smakowe oliwy na dalszą część drogi.

12Zbierało się na burzę i przez cały dzień na niebie odbywał się koncert trójwymiarowych obłoków, aż w końcu lunęło jak z cebra i tak lało cały kolejny dzień.

1315Nie czekając na poprawę pogody dzień szybciej dojechaliśmy do Sydnej.

Pozdrawiamy!

Posted in Australia | Tagged , , | 4 Comments

Czy wiesz że…

źródło: aflags.blogspot.com

źródło: aflags.blogspot.com

Australia = kangurolandia = kraina Oz =Antypody= kraj downunder (kraj wywrócony ‘do góry nogami’) każdy znajdzie swoje ulubione określenie dla tego kontynentu. Niezwykle zróżnicowany kraj gdzie można znaleźć piękne plaże, dziwicze wyspy, najstarszy na świcie las desczowy, pustynie i nieokiełznane tereny outbacku. Niepowtarzalna fauna i flora, ciekawa historia i wielokulturowe społeczeństwo. Australia rzadko gości na łamach światowych wiadomości i tak na prawde nie wiele się chyba o niej wie. Dziś przedstawiamy kilka  – niespełna 50 -ciekawych faktów i statystyk.

Geografia

1)     Sydnej z populacją 4,6 mnl ludzi (25% społeczeństwa) nie jest stolicą Australii, ten zaszczyt przypadł Canberze którą zamieszkuje zaledwie 300 tysięcy osób.

2)     Australia jest jedynym na świecie państwem – kontynentem.

3)     Australia jest najmniejszym, najbardziej suchym, najbardziej płaskim zamieszkałym kontynentem na świecie.

4)     90% powierzchni Australii jest suche, płaskie i jałowe. Około trzy-czwarte terenu nie może być wykorzystane do jakiejkolwiek uprawy żywności.

5)     Góry Śnieżne w stanie Wiktorii otrzymują więcej opadów śniegu niż Szwajcaria.

6)      W Południowej Australii znajduje się największe na świecie ranczo dla bydła  – Anna Creek Station  – o powierzchni 34tysięcy kilometrów kwadratowych, dla orientacji dodam ,że jest ono większe niż terytorium Belgii.

7)     Dingo Fence – ogrodzenia przeciwko psom dingo znajdujące się na outbacku, jest największym ogrodzeniem na świecie, dwukrotnie dłuższe niż Wielki Mur Chiński liczy sobie 5530km.

8)     Górnictwo jest jednym z najważniejszych sektorów australijskiej gospodarki (odpowiedzialne jest za 15% PKB). Kopalnie w Australii zajmują zaledwie 0,02% powierzchni kontynentu, więcej powierzchi zajmują puby.

9)     Australia to kontynent z najniższym wskaźnikiem zaludnienia: dwie osoby przypadają na kilometr kwadratowy. Właśnie dlatego najczęściej podaje się odwrotnie niż wszędzie ile przypada kilometrów kwadratowych na osobę.

10)    Na Tasmanii jest najczystrze powietrze na śwecie.

11)    Obwód Uluru (Ayers Rock)  wynosi 8 km.

źródło: tizona.wordpress.com

źródło: tizona.wordpress.com

Historia

1)     Autralia została założona przez angielskich więźniów, pierwszy statek ze skazańcami przypłynął na wybrzeże wschodnie w 1778 roku, ostatni na wybrzeże zachdnie 90 lat później. Łącznie 1,7 miliona skazańców, wiekszość to młodzi, niewykształceni mężczyźni(83%), anglicy (70%), którzy dokonali lekkich przestępstw, na przykład: kradzierzy.

2)     W 2007 roku badania dowiodły że 22% dzisiaj żyjącego społeczeństwa ma w swoim drzewie analogicznym przodków  – więźniów.

3)     Pierwszy oddział Australijskiej policji składał się z 12 najbardziej stosownie zachowujących się więźniów.

4)     Pierwsze spotkanie politycznej partii pracy obdyło się pod drzewem kauczukowym.

5)     W 1838 roku nielegalne było pływanie w oceanie w czasie dnia przy publicznych plażach, prawo zmieniło się dopiero w 1902 roku.

6)     Australia jako drugie na świecie państwo w 1902 roku przyznała prawo głosowania dla kobiet.

7)     Według naukowców Aborygeni żyli w Australii około 50 tysięcy lat temu.

8)     Na Tasmanii nie ostał się ani jeden Aborygen.

9)     Na początku XX wieku Aborygeni zostali uznani za lub wymierający, ich liczba dramatycznie spadła do 60tyś.

11)    Dopiero w roku 1967 Aborygeni dostali status rezydenta, w 1976 roku Aborygeni mogli starać się o zwrócenie należytej im ziemii, a w 1984 roku otrzymali pełne prawa wyborcze.

12)   Tereny narodowego parku Uluru Kata tjuta (w którym znajduje się  Ayer’s Rock) zostały zwrócone prawowitym aborygeńskim właścicielom w 1985 roku.

Społeczeńswo i lajfstajl

1)     Ponad 80% Australijczyków mieszka w odległośći nie większej niż 100km od wybrzeżą.

2)     Około 25% populacji Australii to imigranci.

3)     Aktualnie Aborygeni stanowią zaledwie 2,5% populacji Australii (według statystyk z 2006 roku).

4)     Największą  populację Greków  poza Atenami można znaleźć w Melbern.

5)     Australia ma mniej niż 1% populacji na świecie. Ponad 80% Australijczyków uprawia hazard, 20% wszystkich na świecie maszyn do gier znajduje się w właśnie w Australii.

6)     Według badań z 2012 roku Australijczycy  są najbardzej otyłym narodem na świecie,  wskaźnik otyłośći wynosi 26%. Jest to dość zaskakujący fakt, biorąc pod uwagę naród który szaleje na punkcie sportu.

7)     Głosowanie w Australii jest obowiązkowe.

8)     W Australijskich szkołach obowiązuje zasada ‘no hat, no play’ –   ‘bez kapelusza nie ma zabawy’. Właśnie ta część garderoby jest obowiązkowym elementem umundurowania dla dzieci w trosce o przeraźliwie palące słońce.

9)     Aborygeni mają ‘zasadę teściowej’, po zawarciu małżeństwa, mąż nie ma prawa przebywać w jednym pomieszczeniu z teściową, powinnien kompletnie zerwać z nią kontakty.

10)    ‘Kangaroo‘ po Aborygeńsku (przynajmniej w jednym z języków) znaczy: ‘nie wiem’

11)    Mięso kangura jest powszechnie dostępne w supermaretach, rzeźniach  i w restauracjach, snaowi zdrowszą i chudszą wersję wołowiny, zawięra jedynie 1-2% tłuszczu.

12)     Vegemite – australisjki przysmak , słona pasta najczęściej spożywana z tostami na śniadanie, zrobiona jest z ekstraktów drożdży i smakuje naprawdę paskudnie.

13)     Australijczycy uwielbiają dziwaczne wyścigi, konkursy i tak można wziąść udział w: świtowych zawodach karaluchów, wyścigach świń, owiec, krabów lub żab, festiwalu wielbłądów, rodeo, konkursie na statek z puszek po piwie.

Fauna i flora

1)     W Australii jest  1500 rodzajów pająków, 6000 rodzajów much, 4000 mrówek i 350 termitów…

2)     W Australii znajduje się największa na świecie populacja dzikich jednogarbowych wielbłądów. (Nie zamieszkiwały one kontynentu od zawsze, zostały sprowadzone w XIXw w celu przemiarzania suchych terenów, przed wybudowaniem koleji. Gdy karawany wyszły z użycia, wielbłądy zostały wypuszczone na wolność, a ich populacja znacznie się zwiększyła.)

3)     Tasmański diabeł ma porównywalny zacisk szczęki co krokodyl lub 40kg pies.

4)     W Australii jest 150 milionów owiec i około 40 milionów kangurów tylko 20 milionów ludzi.

5)     Wielka Rafa Kolarowa jest największyą organiczną konstrukcją  na świecie, posiada również swoją skrzynkę pocztową można wysłać kartkę ze specjalnym stęplem właśnie z tego miejsca.

6)     Koala śpi 18 godzin na dobę, w ciągu 10 lat swojego życia aktywny i obudzony jest tylko dwa i pół roku.

7)     Koala nie jest misiem jest torbaczem.

8)     Emu i  kangury nie  mogą chodzić/ skakać do tyłu.

9)     Kangur w momencie narodzin ma 2 centymetry.

10)    Z pośród 25 najbardziej jadowitych węży na świecie, 20 można spotkać w Australii

11)     Ptasznik australijski (funnelweb) może zabić w ciągu 2 godzin, jedynie ludzie i małpy nie są opdorne na jego jad.

12)     Najgroźniejsze na świecie meduzy  – kostkomeduzy (box jelly fish) – można  spotkać u wybrzeży Australii, meduzy zabijają rocznie więcej ludzi niż szkaradnica (stonefish), krokodyle i rekiny razem wzięte.

Czy coś Was zaskoczyło a może rozbawiło?

Pozdrawiamy!

Posted in Australia, Reasumując... | Tagged , | 10 Comments

Zakopani…

1Podczas naszego pobytu w Byron Bay nadażyła się okazja do kilkudniowego wypadu na wyspę Fraser. Oddalona zaledwie 500km na północ wyspa jest niewątpliwie  jedną z największych atrakcji stanu Queensland. Nie ciągnęłoby nas tam tak bardzo gdyby to była po prostu kolejne wyspa z rajskimi plażami, w końcu spędzaliśmy czas w BB, gdzie wybrzeże jest co tu dużo mówić powalające. Fraser jest jednak na kilka sposobów wyjątkowa.

5Największa wyspa piaskowa na świecie z wysokimi na 240 metrów wydmami. Pomimo piaskowego podłoża na Fraser można znaleźć dużą różnorodność flory: las deszczowy, eukaliptusowy, mangrowce czy roślinność bagienną. Na wyspie jest ponad 100 słodkowodnych jezior, oraz  jedna z ostatnich czystych rasowo populacji dingo. Unikalność tego miejsca została doceniona przez UNESCO i od 1992 roku wyspa Fraser znajduje się na liście światowego dziedzictwa.

Z punktu widzenia turysty jest jeszcze jedna zaleta, mianowicie po wyspie można jeżdzić tylko pojazdem z napędem na cztery koła, gdyż drogi asfltowe nie istnieją. Drogi w poprzek wyspy i wzdłuż wschodniego wybrzeża, gdzie jedzie się po prostu plażą to właściwie sam piach, czasem ubity a czasem dość sypki i głęboki. Brzmi to całkiem nieźle, więc gdy nasz znajomy oświadczył że ma 2 miejsca w samochodzie bez wachania postanowiliśmy się dołączyć do wycieczki i zobaczyć jedno z  Australijskich must see 🙂

Bardzo podekscytowani czekającą na nas przygodą (;))przeprawiliśmy się promem z zatoki Harveys do zatoki  Kingfisher, znajdującej się na zachodnim wybrzeżu Fraser.

2Ponieważ większość atrakcji leży na wschodnim wybrzeżu  naszym pierwszym posunięciem było przejechanie 20 km w poprzek wyspy. Wydawało by się, że to pikuś co może pujść nie tak na trasie 20 km. Spuściliśmy ciśnienie w kołach i w drogę, przed nami piaskowe koryto a dookoła wysoki las.

14Małe 4×4 naszego znajomego daje radę przez pierwsze 2-3 kilometry, jednak im dalej tym gorzej nam idzie. Obciążony samochód, głęboki suchy na pieprz piach, droga idąca w góre i w dół nie za dobrze to rokuje… Po kilkuset metrach zakopujemy się piachu, fura ani drgnie.

15Jeden pas ruchu powoduje, że tarasjemy przejazd dla innych bardziej stosowych samochodów. Na ratunek przychodzi krępa pani, kierowca turystycznego autobusu – czołgu. Po krótkiej rozmowie nasze nadzieje na przejazd całkowcie znikają, słyszymy opinię profesjonalistki, że jeżeli tutaj mmy problemy nie ma szans, że przejedziemy do końca trasę, gdyż aktualnie nie padało 5 miesiący i piach jest suchu i głęboki, im dalej tym trudniej. Musimy się wycofać i przemyśleć co robić dalej.

Pełne rozczarowanie i skaczące na maksa ciśnienie…miał być miły weekend , bujanie się furą po plaży , camping i grill. Tymczasem póki co jesteśmy uwęzieni na zachdniej części wyspy gdzie znajduje się tylko resort  z bajońskimi cenami, a jedyna droga prowadząca gdziekolwiek indziej jest dla nas nieprzejezdna. Nic tylko skakać z radości! Najbardziej wygodnym rozwiązaniem było by wsiąść na prom przejechać  lądem do kolejnej zatoki i przedostać się bezpośrednio na wschodnią część Fraser. Jednak na to nie mieliśmy ani czasu an pieniędzy, gdyż kosztowało by nas to kolejne 300$. Nocleg w resorci w zatoce Kingfisher też zdecydowanie odpadał, jak również wyporzyczenie 4×4 na miejscu lub wykupienie wycieczki autobuso – czołgiem. Pozostało nic innego jak wziąć dupę w troki i pójść z tak zwanego ‘buta’.

3Kompletnie nieprzygotowani na wędrówki, szczególnie, że trzeba było zabrać ze sobą, namiot, jedzenie, wodę, WINO i jakoś to wszystko uczepić do jednego małego plecaczka.  Zostawiliśmy furę przy promie i wyruszyliśmy na spacerek. Na pierwszy dzień lajtowo 12km do jeziora Mckenzie. Trasa oczywiście była piaszczysta i początkowo z każdym krokiem musiałam dać upust niezadowoleniu w związku z nagłą zmianą planów.

Okoliczności natury były całkiem atrakcyjne, jednak cóż mogę powiedzieć po zobaczeniu 2 jezior? Miałam wrażenie, że jestem w województwe jeleniogórskim nad jeziorem w Torzymiu, gdzie jeździłam z rodzicami przez kilka dobrych lat pod namioty. Nie mogłam uwierzyć, że zadaliśmy sobie tyle trudu i straciliśmy tyle nerwów, a tu dochodzimy do jeziora jakich mamy w Polsce setki.

410Nie chcę umniejszać ich malowniczości, lub sugerować, że wyspa Fraser nie jest atrakcyjna, w końcu zobaczyliśmy jej malutki fragmencik, po prostu mnie rozśmieszyło co ujrzeliśmy. Sama się na tym złapałam, że oczekwiałam nie wiadomo czego. Siła reklamy i powalające fotki z tej wyspy skutecznie zamąciły mi w głowie. Znaleźliśmy miejsce na camping, pożyczyliśmy kuchenkę (od jedynych ludzi którzy również postanowili przenocować przy jeziorze),żeby ugotowąć kolację  i tak przy dzwiękach ukulele delektowaliśmy się do późnych godzin winem.

16Kolejny dzień i kolejny kawałek trasy tym razem 8 kilometrów, doszliśmy do stacji centralnej gdzie mieliśmy się spotkać z drugą ekipą, która w pierwszy dzień dzięki porządnemu 4×4 była w stanie przejechać drogę przez wyspę. Umówieni byliśmy na wspólny camping i kolację. Do czasu przyjazdu chłopaków poszliśmy na wszystkie pobliskie trasy, odpoczywaliśmy przy rzeczce i zafundowaliśmy sobie gorący prysznic 5 minut za 2 dolary 🙂

12796Następnego ranka mieliśmy okazję przejechać się do miejsca gdzie zostawiliśmy samochód, chłopaki z drugiej ekipy byli na tyle uprzejmi, że podwieźli nas spowrotem. Mogliśmy się przekonać, że trasa była naprawdę wymagająca. Strasznie trzęsło i po ponad godzinnie takiej jazdy miałam odciski na palcach od trzymania równowagi.

Podsumowując wyjazd był klapą. Zobaczyliśmy tylko 2 jeziora, przeszliśmy ponad 2o kilometrów, nie spotkaliśmy nawet jednego dingo. Pogoda była w kratkę kiedy szliśmy świeciło słońce jak dochodziliśmy  do celu to zaczynało padać.  Chyba mogę śmiało powiedzieć, że nie doświadczyliśmy cudowności tego mejsca. Niby byliśmy na Fraser jednak dalej kojarzą mi się z nią piękne obrazki widziane niestety tylko na cudzych zdjęciach.

Pozdrawiamy!

————————————————————————————-

Informacje praktyczne:

Wyspa Fraser jak wspomniałam jest jedna z najwiękzych atrakcji na wybrzeży wschodnim wszędzie więc można spotkać ofertę wycieczek.  Najczęściej 3 dni 2 noce w cenie 300$ od osoby. Jednodniowa wycieczka  autobusem – czołgiem kosztuje około 100-150$. Jeżeli ktoś wybierałby się na własną rękę koniecznie potrzebny jest porządny samochód z napędem na cztery koła i dobry trening od fachowców jak się jeździ po piachu bo zakopać się nie łatwo a koszty pomocy technicznej jak wszystko w Australii  są bardzo wysokie. Wypad na Fraser z ekipą może być na pewno niezapomnianym doświadczeniem. Trzeba pamiętać o jedzeniu, paliwie i wodzie pitnej gdzyż na wyspie o jakiekolwiek zapasy ciężko. Warto również sprawdzić pogodę i sezon turystyczny. Strugi deszczu oraz plaża która wygląda jak zakorkowane ulica w centrum miasta na pewno odbierają przyjemność.

Posted in Australia | Tagged , , | 3 Comments

Boskie Byron Bay…

BYYYYYYron BAY!!!

BYYYYYYron BAY!!!

Jak wspominaliśmy na co dzień mieszkaliśmy w pięknym miejscu na wsi pośród wzgórz. Jakby tego było mało w bardzo bliskiej odległości mieliśmy jeden z najpiękniejszych kawałków wybrzeża. Całkiem sporo czasu spędziliśmy w małym wakacyjnym miasteczku Byron Bay. Można chyba śmiało napisać, że jest to miejsce w którym każdy czuje się dobrze, panuje tam niesamowity wakacyjny, wyluzowany klimat. Popularna destynacja wśród hipisów, plecakowiczów i wszelakiej maści buskerów, ludzi młodych szukających przygód w szerokim tego słowa znaczeniu, rodziny z dziećmi jak również starszyznę. Miasteczko przyciąga turystów rodzimych jak i przyjezdnych. Dla każdego coś miłego, klimatyczne knajpeczki i restauracje, skromne choć dobrze prosperujące życie nocne, doskonałe warunki do sportów wodnych: surfing, nurkowanie, piesze wędrówki. W Byron chodzi się po ulicach na boso, dzierżąc pod pachą deskę surfingową, jeździ się na deskorolce lub chociaż trzyma się jedną w ręku, nie trzeba nawet wrzucać na siebie nic specjalnego. Strój kąpielowy do przechadzek po uliczkach też jest ok, luz bluse, bez nadęcia i przepychu. Byron Bay jest pięknie położone do wyboru jest kilka imponujących plaż, między innymi plaża dla nudystów 🙂 Obowiązkową atrakcją jest spacer na latarnie morską, znajdującą  się na klifie, który jest najbardziej wysuniętym na wschód miejscem na stałym lądzie w Australii.

Z doświadczenia polecamy: restaurację Targa na kolację, klub Woodies na imprezę, pub Rails na muzykę na żywo, Arts factory na nocleg i plaże w Suffolk Park na relaks

Na zachętę kilka fotek z tego uroczego miejsca, do którego na zawsze będziemy mieli sentyment.

wycieczka na latarnie to wielka przyjemność:miły spacerek i widoczki przepiękne

wycieczka na latarnie to wielka przyjemność: miły spacerek i widoczki przepiękne

plaża Tallow

imponująca plaża Tallow

główna plaża i wiedznie poszukujący strawy ibis

główna plaża i wiecznie poszukujący strawy ibis
ciacha na plaży ...

w Byron są bardzo dobre warunki do surfingu na plażach dobrze zbudowanych Ozzzy nie brakuje…

na długich odcinkach szerokiej plaży zawsze można znaleźć miejsce dla siebie

na długich odcinkach szerokiej plaży zawsze można znaleźć miejsce dla siebie

nasza ulubiona pusta plaża w Suffolk

nasza ulubiona pusta plaża w Suffolk

zachód słońca na plaży Tallow

zachód słońca na plaży Tallow

skwerek dla 'zielonych' w centrum miasteczka

skwerek dla ‘zielonych’ w centrum miasteczka

uliczka w Byron Bay

uliczka w Byron Bay

restauracyjki i kafejki na każdą kieszeń

restauracyjki i kafejki na każdą kieszeń

Posted in Australia | Tagged , , | 9 Comments

Dom daleko od domu…

House sitting –  o co w nim kaman?

Najprościej ujmując i najczęściej spotykana wersja to opieka nad domem i / lub zwierzętami, wykonywanie drobnych obowiązków związanych z pielęgnacją ogrodu czy basenu pod nieobecność właściciela, w zamian za darmową możliwość mieszkania w danej nieruchomości . Działa to na zasadzie umowy pomiędzy dwoma stronami. Nie ma określonych strikto zasad, więc układ może być różny w zależności od sytuacji.  Czasem może wchodzić w rachubę małe wynagrodzenie dla opiekuna, a czasem trzeba pokrywać rachunki za okres użytkowania nieruchomości. Wszystko zależy od indywidualnej umowy obu stron. Okres takiej opienki może trwać od kilku tygodni do kilku miesięcy a nawet lat.

Doskonały pomysł na przerwę w podróży, obniżenie kosztów jeżeli chcemy się gdzieś zatrzymać na dłużej, sprawdzenie czy dane miasto, państwo podoba nam się do zamiszkania lub po prostu czy odpowiada nam w nim styl życia. Pierwszy raz usłyszeliśmy o tym koncepcie w Wietnamie od poznanej po drodze dziewczyny , której znajomi opiekowali się domem w Nowej Zelandii. Pomysł od razu nam się spodobał. Przeszukując internet znalazłam wiele stron agencji  z ofertami i blogi ludzi którzy po prostu tak żyją już od lat. Cały czas mieliśmy to gdzieś tam w głowie jako opcję na Nową Zelandię czy Autralię,  los wybrał za nas i, że tak powiem dom spadł nam z nieba. W naszym przypadku nie było formalności, referencji, rejestracji która ma miejsce jeżeli starasz się o dom przez agencje. Po protu ktoś nam zaufał i obie strony miały w tym interes, żeby takiej wymiany  – usługa za dach nad głową  – dokonać. Mogę napisać, że byliśmy w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie.

Gdzie można taki house sitting zrobić ? Bardzo popularne jest to w Nowej Zelandii, Australii, USA lub Europie. Można znaleźć oferty również w innych częściach świata. Do każdego kontynentu są osobne agencje i informacje, więc nie będę nic konkretnego polecać, gdyż jednej zbiorowej strony nie znalazłam. Jeżeli ktoś jest zainteresowany to trzeba zgłębić temat i poszukać stron dla konkretnego kontynentu lub państwa.

Kto może się starać? Największe szanse mają osoby dojrzałe, z doświadczeniem życiowym. Po prostu ktoś kto wzbudza zaufanie i nie szuka miejscówki do imprez i szalonych libacji 🙂 House sitting jest popularny wśród emerytów i osób w średnim wieku, gdyż są one postrzegane jako bardziej odpowiedzialne i stabilne.  Oczywiście starać się może każdy, tak jak pisałam nie ma jakichś żelaznych reguł, a wszystko zależy od oferty i szczęścia.

W naszym przypadku w zamian za doprowadzenie domu do stanu użyteczności, (gdyż od roku nikt tam nie mieszkał) ogarnięcie ogrodu z suchych palmowych liści i wyczyszczenie basenu mogliśmy całkowicie za darmo w nim mieszkać  przez 8 tygodni.

takie leciutko zapuszczone okno w sypialni

takie leciutko zapuszczone okno w sypialni

W praktyce zajęło nam może tydzień, żeby się z tym wszystkim uporać. Dom był nieumeblowany, więc generalnie poza posprzątaniem kuchni, łazienki, umyciem okien i odkurzeniem nic dodatkowego nie trzeba było robić. Zanim mogliśmy w ogóle wejść do środka zbombardowaliśmy każde pomieszczenie bombą na pająki, i inne robale bo w czasie roku podczas, którego stał pusty, dużo się ich tam zadomowiło. Dookoła posiadłości liczne suche liście palmowe złożyliśmy na stosy w kilku miejscach. Największym wyzwaniem był basem, gdyż zaniedbany wyglądał jak ciemnozielona sadzawka. Czyszczenie basenu, szczególnie otoczonego roślinnością, to taka syzyfowa praca, dobrze wiedzieć na przyszłość.

basen - sadzawka przed

basen – sadzawka przed

basen po

basen po

Sam dom nie był specjalnie atrakcyjny, zwykła sklejka z grubszych tekturowych ścian. Nie było żadnych mebli, wygód i luksusów, był jednak prąd, gaz i woda. Mieliśmy kuchnię, łazienkę do sypiali wstawiliśmy łóżko pożyczone od sąsiada, w sklepie z używanym sprzętem AGD kupiliśmy starą barową lodówkę za 25$ generalnie mieliśmy wszystko co potrzeba. Spokój, ciszę i dach nad głową.

nasza hacjenta

nasza hacjenda

taką oto żabkę znalazłam pewnego dnia w sedesie :)

taką oto żabkę znalazłam pewnego dnia w sedesie 🙂

Największym atutem była lokalizacja,  pośrodku wzgórz, zaledwie jeden sąsiad widoczny w oddali, 20 min samochodem od plaży i 20 minut od parku narodowego. Mogliśmy odpocząć, wyciszyć się, ganiać się nago po domu, słuchać koncertów żab, ptaków i innych mieszkańców terenów wokół domu.

wschód słóńca z naszego tarasu

wschód słońca z naszego tarasu

okolice Corndale

okolice Corndale

okolice Corndale

okolice Corndale

wjazd do posesji we wsi

wjazd do posesji we wsi

ludzie listy piszą

ludzie listy piszą

Najbardziej cieszyło nas posiadanie kuchni. Oboje lubimy jeść i lubimy gotować, a ponieważ w Australii można dostać wszystko co się chce znowu można było pichcić co dusza zapragnie. Śniadanko do łóżka, kolacja z winkiem, gotowanie przy głośnej muzyce…no prawie jak w domu.  Nie byłoby prawdziwego domu bez gości. Najpierw odwiedzili nas znajomi Francuzi z którymi przejechaliśmy Tybet i część Nepalu, później poszliśmy na całość i wyprawiliśmy Święta Bożego Narodzenia na 14 osób. Zebrała się fajna międzynarodowa ekipa, wspólne świętowanie: Polaków, Francuzów, Hiszpanów, Włocha, Portugalczyka, Angielki, Szwedki i  Argentyńczyków. Jak siedzieliśmy w kuchni i Romek gotował barszcz, unosił się zapach i leciały kolędy, to nawet fakt, że za oknem upał, śniegu nie widać i wydawało by się, że polska atmosfera świąteczna nie do powtórzenia …było bardzo domowo najbardziej od kiedy wyjechaliśmy z Polski.

wigilijny barszcz

wigilijny barszcz

goście, goście

goście, goście

Nie było by również prawdziwego domu bez sąsiada. Michael i Sue małżeństwo w średnim wieku mieszkające 20 lat w domu na górce, nasi jedyni sąsiedzi w zasięgu kilku kilometrów. Takich sąsiadów ze świecą szukać. Wzięli nas pod swoje skrzydła od pierwszego dnia. Michael to chłop pełną gębą, złota rączka, wokół domu umie zrobić wszystko, zawodowo lutnik, wyrabia ukulele z drewna, a czasem na zamówienia deski surfingowe. Aktualnie również projektuje narzędzia ułatwiające prace w drewnie. Typowy człowiek starej daty, gołębie serce, długa siwa broda i brzuszek piwny. Najserdeczniejsi ludzie, którym jesteśmy bardzo wdzięczni.  W okresie świąt opiekowaliśmy się ich dwoma psami, kotem, sześcioma kurami i dziesięcioma krowami, które również na co dzień łaziły po naszych hektarach, taka ekologiczna kosiarka do trawy, a że trawy było sporo to było nam to bardzo na rękę.

drzewo miłości u sąsiada :)

drzewo miłości u sąsiada 🙂

nasze tymczasowe pieski

nasze tymczasowe pieski

W Corndale spędziliśmy 13 tygodni, mieliśmy swój tymczasowy kąt, wspaniałego sąsiada i paczkę znajomych. Ten okres upłynął nam najszybciej ze wszystkich miesięcy w drodze. Dni, w których niewiele się działo znikały i tydzień mijał za tygodniem, po czasie w zastoju nadszedł czas ruszyć w drogę i tak pod koniec lutego wyruszyliśmy na południe w stronę Tasmanii…

poranek w Corndale

poranek w Corndale

Posted in Australia | Tagged , , , | 14 Comments